piątek, 27 lutego 2015

Rozdział V "Gryffindor"

  Hagrid zaprowadził pierwszoroczniaków do brzegu jeziora przy Hogwarcie. Powiedział wszystkim, aby usiedli w łódkach, które oczywiście zaczarowane same popłyną, a potem zatrzymają się przy Hogwarcie. Lily dzieliła łódkę z Angeliką.
  Księżyc jasno świecił, co wszystkim się podobało, gdyż to naprawdę piękne wyglądało.
  - Angelika - szepnęła do niej Lily, gdy jechały - Stresujesz się?
  - I to bardzo... - odpowiedziała przerażona - Ale nie mogę się doczekać, kiedy my tam już będziemy. Hogwart to naprawdę piękne miejsce.
  - A ty chyba wiesz dużo więcej o magii niż ja?
  - No nie wiem... A ile ty wiesz?
  - Moi rodzice pochodzą z niemagicznej rodziny. Nie wiem za dużo... Właściwie, jak tu dotrzeć dowiedziałam się od profesor McGonagall.
  - Ale na pewno jeszcze dużo się dowiesz. Moi rodzice są wprawdzie czarodziejami, ale i tak każdy się dowie zaraz wszystkiego, co potrzeba.
  - Chyba już zaraz dopływamy... - zaniepokoiła się Lily, gdy poczuła, że łódka gwałtownie staje.
  - Pierwszoroczni! - krzyczał Hagrid - wysiadamy, idziemy do Hogwartu!
  Zestresowane pierwszaki, poszły za Hagridem do olbrzymiego zamku. Szli parę minut przez chodnik, aż doszli pod wielkie wrota.
  Otworzyły się, a Lily z Angeliką naprawdę się ucieszyły. Nareszcie są w Hogwarcie! Tym cudownym miejscu!

  W holu zamku stała na sama pani profesor, jaką widzieli w pociągu - profesor McGonagall. Tym razem była chyba jeszcze bardziej ostrzejsza niż nawet w przedziale. W końcu każdy nauczyciel, poza szkołą jest mniej surowy niż w szkole.
  W ręku trzymała jakąś bardzo starą tiarę, a w drugiej małe krzesełko. Hagrid wszedł przez trochę mniejsze drzwi, najprawdopodobniej do sali, w której pierwszoroczni zaraz mieli się udać razem z panią McGonagall.
  - Witajcie w Hogwarcie! - przywitała ich - Mam nadzieję, że bardzo się cieszycie. Ale od razu mówię, że nie toleruję tu absolutnie niczego, co wykracza poza zasady magii i czarodziejstwa... A teraz ta oto tiara - wskazała na stare, prawie popsute nakrycie głowy - nazywa się Tiara Przydziału. To ona wam powie, do jakiego domu traficie. Są cztery - Gryffindor, dla naprawdę odważnych i uczciwych czarodziejów, Ravenclaw, do którego od pokoleń trafiają najmądrzejsi, Slytherin, gdzie osoby wykazują się sprytem, lecz czasami mają chytry charakter oraz Hufflepuff, a tam przyjmują tych, co wykazują inne cechy, lecz dla nich również liczy się dobre serce, pokora i porządek. W każdym z domów sumowane są punkty. Dodajemy je za przestrzeganie zasad, zaś za łamanie odejmujemy. Wszystko zrozumiane?
  - Tak, pani profesor - odpowiedzieli uczniowie.
  - Więc ruszamy, do Wielkiej Sali - oznajmiła McGonagall i poprowadziła ich do tych mniejszych drzwi w porównaniu z wejściowymi, gdzie właśnie przed chwilą zniknął Hagrid.
  Kiedy je otworzyła, wszyscy uczniowie patrzyli się na Wielką Salę z niedowierzaniem. Ona była naprawdę cudowna!
  Pod sufitem wisiały złote żyrandole, a sam sufit był zaczarowany, wyglądał jakby był przezroczysty. To była największa sala w całym Hogwarcie. Nawet podłoga była niezwykła. Sala była pozłacana, a w głównym punkcie były właśnie cztery stoły, symbolizujące cztery domy. Na ścianach wisiały godła domów, odpowiadające umieszczeniu stołów. Najbardziej od lewej strony był stół Gryffindoru, później Ravenclawu. To były stoły ustawione z lewej strony. Od tych z prawej oddzielało je przejście dla wszystkich uczniów. Natomiast najbardziej z prawej strony był właśnie Slytherin, a niedaleko jego stół Huffelpuffu.
  W samym centrum Wielkiej Sali, było miejsce dyrektora szkoły. Najbardziej rzucało się w oczy, było umieszczone wyżej niż miejsca przy dwóch stołach dla nauczycieli.
  Gdy Lily wraz ze swoją grupą i pani profesor szła do końca stołów, aby tam rozpocząć Ceremonię Przydziału, wszyscy się na nich patrzyli, ciekawi, do którego domu trafią.
  Pierwszaki właśnie zatrzymały się przed miejscem dla dyrektora szkoły i dopiero wtedy mogli go ujrzeć.
  Był naprawdę bardzo stary, miał długą siwą brodę. Wyglądał na naprawdę spokojnego, uczciwego i dobrego dyrektora. 
  - Dobrze moi drodzy! - zawołała profesor McGonagall - Ja teraz wyczytam wasze imiona i nazwiska po kolei. Włożę wam na głowę Tiarę Przydziału i ona wypowie wtedy dom, do którego traficie. Jak już was przydzieli, idziecie do stołu swojego domu i możemy rozpoczynać kolację. Gotowi?
  Nastąpiła chwila milczenia, a wtedy profesor McGonagall rozwinęła listę swoich uczniów, którą trzymała w kieszeni. Lista była tak długa, że kończyła się prawie w drugim końcu Wielkiej Sali. Byli na niej zapisani wszyscy uczniowie, którzy przystępują do pierwszego roku nauki w Hogwarcie.
  - Abbott, Amanda - wykrzyknęła profesor.
  Amanda miała gęste, blond włosy, wyszła przed szereg i usiadła na małym krzesełku, które niosła profesor. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną. McGonagall włożyła jej na głowę Tiarę Przydziału, a po chwili rozległ się trochę chropowaty głos starego kapelusza.
  - Hufflepuff! - zabrzmiała tiara i rozległy się oklaski. Amanda usiadła przy stole Hufflepuffu.
  Już zaraz profesor wyczytała następnego ucznia.
  - Acery, Cody.
  Chłopak usiadł podobnie tak jak Amanda na krzesełku i czekał na wynik. Po chwili Tiara zawołała:
  - Ravenclaw!
  Następna w kolejce była Beauty, Bella. Była to naprawdę piękna dziewczyna o długich, brązowych włosach i wyglądała na naprawdę miłą. 
  - Gryffindor! - rozbrzmiała tiara po krótkiej chwili zastanowienia.
  Bella usiadła przy stole Gryffindoru, a dalej była jej bliźniacza siostra, Beauty Nella. Trafiła do Ravenclawu, a dalej Berlen Nataly do Slytherinu.
  Następnie był oczywiście "Black, Syriusz", czyli właśnie ten najlepszy przyjaciel Jamesa. Podszedł bardzo zdenerwowany do Tiary, ale ona przyjęła go do Gryffinforu. Lily i Angelika się bardzo ucieszyły, bo była szansa, że ich przyjaciele będą razem z nimi właśnie w tym domu. 
  Cała ceremonia trwała oczywiście bardzo długo. Jednak Lily miała dużo szczęścia, że jej nazwisko rozpoczynało się na "E" i nie musiała długo czekać, stać i się stresować.
  Kiedy ją wyczytało, jej serce mocniej zabiło i zaczęła strasznie się trząść. Poszła wolnym krokiem i usiadła na krześle, po czym założyła na głowę tiarę.
  Bardzo się bała i z zamkniętymi oczami siedziała, czekając na swój wynik. Jednak okazało się, że nie ma czego się bać. Po chwili Tiara wykrzyknęła swoim chropowatym głosem:
  - Gryffindor!
  Lily ulżyło. Rozległy się oklaski i uradowana dziewczyna usiadła przy stole Gryffindoru, tam gdzie przydzielono Syriusza. Zanim ochłonęła, zajęło trochę czasu i zupełnie nawet się nie zorientowała, kiedy profesor doszła do litery "P". 
  Właśnie wtedy znowu zaczęła interesować się co się dzieje na sali i odgłos pani profesor przywrócił ją na ziemię.
  - Potter, James! 
  Mimo, że Lily sobie powtarzała tak bardzo często w przedziale pociągowym, że nie jest w jej typie, teraz bardzo, ale to bardzo jednak chciała, aby został przydzielony z nią do Gryffindoru. Syriusz jej szepnął, że ma również nadzieję, żeby James był z nim w domu ale powiedział jej też, że najprawdopodobniej tam będzie. 
  - Gryffindor! - wykrzyknęła Tiara Przydziału. 
  Lily naprawdę bardzo się ucieszyła. Ulżyło jej jeszcze bardziej. Uśmiechnęła się do całego świata. Razem z Syriuszem powitali go w Gryffindorze. Oczywiście los tak wskazał, że Lily usiadła dwa krzesła dalej od Syriusza i James właśnie zajął to puste krzesło. Usiadł koło Lily. 
  Teraz do szczęścia potrzebne było to, aby jej przyjaciółka trafiła do Gryffindoru. Również bardzo zależało jej na tym.
  - Ej, Evans - zaczepił ją James - Jak myślisz twoja przyjaciółka też będzie tutaj z nami?
  - Chyba tak... Ale się boję, a jak nie? - wystraszyła się Lily.
  - Miejmy nadzieję... Ale chyba już doszli do "S". Patrz za niedługo chyba będzie ona!
  Przestraszona dziewczyna popatrzyła się na grupę pierwszoroczniaków wraz z profesor McGonagall. Rzeczywiście doszli do litery "S". 
  Teraz wyczytano jakieś bladego chłopaka z długimi, czarnymi włosami, który nazywał się Snape, Severus. Przydzielono go do Slytherinu niemal od razu, a zaraz potem wyczytano Angelikę!
  Lily też się bardzo zdenerowała, ale po chwili jej marzenie się spełniło! Jej najlepsze przyjaciółka dołączyła do Gryffindoru!
  Z uśmiechem i prawie w biegu wesoła, przyszła do stołu Gryffindorów i usiadła obok Lily, z drugiej strony. 
  - Jesteśmy razem w Gryffindorze! - ucieszyły się dziewczyny i się do siebie przytuliły, a James ukradkiem się do nich uśmiechnął.
  Jak to dobrze, że Lily i jej wszyscy przyjaciele są w Gryffindorze. Naprawdę się bardzo ucieszyła i na razie to jej wystarczało, aby być blisko przyjaciół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz