Hagrid zaprowadził pierwszoroczniaków do brzegu jeziora przy Hogwarcie. Powiedział wszystkim, aby usiedli w łódkach, które oczywiście zaczarowane same popłyną, a potem zatrzymają się przy Hogwarcie. Lily dzieliła łódkę z Angeliką.
Księżyc jasno świecił, co wszystkim się podobało, gdyż to naprawdę piękne wyglądało.
- Angelika - szepnęła do niej Lily, gdy jechały - Stresujesz się?
- I to bardzo... - odpowiedziała przerażona - Ale nie mogę się doczekać, kiedy my tam już będziemy. Hogwart to naprawdę piękne miejsce.
- A ty chyba wiesz dużo więcej o magii niż ja?
- No nie wiem... A ile ty wiesz?
- Moi rodzice pochodzą z niemagicznej rodziny. Nie wiem za dużo... Właściwie, jak tu dotrzeć dowiedziałam się od profesor McGonagall.
- Ale na pewno jeszcze dużo się dowiesz. Moi rodzice są wprawdzie czarodziejami, ale i tak każdy się dowie zaraz wszystkiego, co potrzeba.
- Chyba już zaraz dopływamy... - zaniepokoiła się Lily, gdy poczuła, że łódka gwałtownie staje.
- Pierwszoroczni! - krzyczał Hagrid - wysiadamy, idziemy do Hogwartu!
Zestresowane pierwszaki, poszły za Hagridem do olbrzymiego zamku. Szli parę minut przez chodnik, aż doszli pod wielkie wrota.
Otworzyły się, a Lily z Angeliką naprawdę się ucieszyły. Nareszcie są w Hogwarcie! Tym cudownym miejscu!
W holu zamku stała na sama pani profesor, jaką widzieli w pociągu - profesor McGonagall. Tym razem była chyba jeszcze bardziej ostrzejsza niż nawet w przedziale. W końcu każdy nauczyciel, poza szkołą jest mniej surowy niż w szkole.
W ręku trzymała jakąś bardzo starą tiarę, a w drugiej małe krzesełko. Hagrid wszedł przez trochę mniejsze drzwi, najprawdopodobniej do sali, w której pierwszoroczni zaraz mieli się udać razem z panią McGonagall.
- Witajcie w Hogwarcie! - przywitała ich - Mam nadzieję, że bardzo się cieszycie. Ale od razu mówię, że nie toleruję tu absolutnie niczego, co wykracza poza zasady magii i czarodziejstwa... A teraz ta oto tiara - wskazała na stare, prawie popsute nakrycie głowy - nazywa się Tiara Przydziału. To ona wam powie, do jakiego domu traficie. Są cztery - Gryffindor, dla naprawdę odważnych i uczciwych czarodziejów, Ravenclaw, do którego od pokoleń trafiają najmądrzejsi, Slytherin, gdzie osoby wykazują się sprytem, lecz czasami mają chytry charakter oraz Hufflepuff, a tam przyjmują tych, co wykazują inne cechy, lecz dla nich również liczy się dobre serce, pokora i porządek. W każdym z domów sumowane są punkty. Dodajemy je za przestrzeganie zasad, zaś za łamanie odejmujemy. Wszystko zrozumiane?
- Tak, pani profesor - odpowiedzieli uczniowie.
- Więc ruszamy, do Wielkiej Sali - oznajmiła McGonagall i poprowadziła ich do tych mniejszych drzwi w porównaniu z wejściowymi, gdzie właśnie przed chwilą zniknął Hagrid.
Kiedy je otworzyła, wszyscy uczniowie patrzyli się na Wielką Salę z niedowierzaniem. Ona była naprawdę cudowna!
Pod sufitem wisiały złote żyrandole, a sam sufit był zaczarowany, wyglądał jakby był przezroczysty. To była największa sala w całym Hogwarcie. Nawet podłoga była niezwykła. Sala była pozłacana, a w głównym punkcie były właśnie cztery stoły, symbolizujące cztery domy. Na ścianach wisiały godła domów, odpowiadające umieszczeniu stołów. Najbardziej od lewej strony był stół Gryffindoru, później Ravenclawu. To były stoły ustawione z lewej strony. Od tych z prawej oddzielało je przejście dla wszystkich uczniów. Natomiast najbardziej z prawej strony był właśnie Slytherin, a niedaleko jego stół Huffelpuffu.
W samym centrum Wielkiej Sali, było miejsce dyrektora szkoły. Najbardziej rzucało się w oczy, było umieszczone wyżej niż miejsca przy dwóch stołach dla nauczycieli.
Gdy Lily wraz ze swoją grupą i pani profesor szła do końca stołów, aby tam rozpocząć Ceremonię Przydziału, wszyscy się na nich patrzyli, ciekawi, do którego domu trafią.
Pierwszaki właśnie zatrzymały się przed miejscem dla dyrektora szkoły i dopiero wtedy mogli go ujrzeć.
Był naprawdę bardzo stary, miał długą siwą brodę. Wyglądał na naprawdę spokojnego, uczciwego i dobrego dyrektora.
- Dobrze moi drodzy! - zawołała profesor McGonagall - Ja teraz wyczytam wasze imiona i nazwiska po kolei. Włożę wam na głowę Tiarę Przydziału i ona wypowie wtedy dom, do którego traficie. Jak już was przydzieli, idziecie do stołu swojego domu i możemy rozpoczynać kolację. Gotowi?
Nastąpiła chwila milczenia, a wtedy profesor McGonagall rozwinęła listę swoich uczniów, którą trzymała w kieszeni. Lista była tak długa, że kończyła się prawie w drugim końcu Wielkiej Sali. Byli na niej zapisani wszyscy uczniowie, którzy przystępują do pierwszego roku nauki w Hogwarcie.
- Abbott, Amanda - wykrzyknęła profesor.
Amanda miała gęste, blond włosy, wyszła przed szereg i usiadła na małym krzesełku, które niosła profesor. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną. McGonagall włożyła jej na głowę Tiarę Przydziału, a po chwili rozległ się trochę chropowaty głos starego kapelusza.
- Hufflepuff! - zabrzmiała tiara i rozległy się oklaski. Amanda usiadła przy stole Hufflepuffu.
Już zaraz profesor wyczytała następnego ucznia.
- Acery, Cody.
Chłopak usiadł podobnie tak jak Amanda na krzesełku i czekał na wynik. Po chwili Tiara zawołała:
- Ravenclaw!
Następna w kolejce była Beauty, Bella. Była to naprawdę piękna dziewczyna o długich, brązowych włosach i wyglądała na naprawdę miłą.
- Gryffindor! - rozbrzmiała tiara po krótkiej chwili zastanowienia.
Bella usiadła przy stole Gryffindoru, a dalej była jej bliźniacza siostra, Beauty Nella. Trafiła do Ravenclawu, a dalej Berlen Nataly do Slytherinu.
Następnie był oczywiście "Black, Syriusz", czyli właśnie ten najlepszy przyjaciel Jamesa. Podszedł bardzo zdenerwowany do Tiary, ale ona przyjęła go do Gryffinforu. Lily i Angelika się bardzo ucieszyły, bo była szansa, że ich przyjaciele będą razem z nimi właśnie w tym domu.
Cała ceremonia trwała oczywiście bardzo długo. Jednak Lily miała dużo szczęścia, że jej nazwisko rozpoczynało się na "E" i nie musiała długo czekać, stać i się stresować.
Kiedy ją wyczytało, jej serce mocniej zabiło i zaczęła strasznie się trząść. Poszła wolnym krokiem i usiadła na krześle, po czym założyła na głowę tiarę.
Bardzo się bała i z zamkniętymi oczami siedziała, czekając na swój wynik. Jednak okazało się, że nie ma czego się bać. Po chwili Tiara wykrzyknęła swoim chropowatym głosem:
- Gryffindor!
Lily ulżyło. Rozległy się oklaski i uradowana dziewczyna usiadła przy stole Gryffindoru, tam gdzie przydzielono Syriusza. Zanim ochłonęła, zajęło trochę czasu i zupełnie nawet się nie zorientowała, kiedy profesor doszła do litery "P".
Właśnie wtedy znowu zaczęła interesować się co się dzieje na sali i odgłos pani profesor przywrócił ją na ziemię.
- Potter, James!
Mimo, że Lily sobie powtarzała tak bardzo często w przedziale pociągowym, że nie jest w jej typie, teraz bardzo, ale to bardzo jednak chciała, aby został przydzielony z nią do Gryffindoru. Syriusz jej szepnął, że ma również nadzieję, żeby James był z nim w domu ale powiedział jej też, że najprawdopodobniej tam będzie.
- Gryffindor! - wykrzyknęła Tiara Przydziału.
Lily naprawdę bardzo się ucieszyła. Ulżyło jej jeszcze bardziej. Uśmiechnęła się do całego świata. Razem z Syriuszem powitali go w Gryffindorze. Oczywiście los tak wskazał, że Lily usiadła dwa krzesła dalej od Syriusza i James właśnie zajął to puste krzesło. Usiadł koło Lily.
Teraz do szczęścia potrzebne było to, aby jej przyjaciółka trafiła do Gryffindoru. Również bardzo zależało jej na tym.
- Ej, Evans - zaczepił ją James - Jak myślisz twoja przyjaciółka też będzie tutaj z nami?
- Chyba tak... Ale się boję, a jak nie? - wystraszyła się Lily.
- Miejmy nadzieję... Ale chyba już doszli do "S". Patrz za niedługo chyba będzie ona!
Przestraszona dziewczyna popatrzyła się na grupę pierwszoroczniaków wraz z profesor McGonagall. Rzeczywiście doszli do litery "S".
Teraz wyczytano jakieś bladego chłopaka z długimi, czarnymi włosami, który nazywał się Snape, Severus. Przydzielono go do Slytherinu niemal od razu, a zaraz potem wyczytano Angelikę!
Lily też się bardzo zdenerowała, ale po chwili jej marzenie się spełniło! Jej najlepsze przyjaciółka dołączyła do Gryffindoru!
Lily też się bardzo zdenerowała, ale po chwili jej marzenie się spełniło! Jej najlepsze przyjaciółka dołączyła do Gryffindoru!
Z uśmiechem i prawie w biegu wesoła, przyszła do stołu Gryffindorów i usiadła obok Lily, z drugiej strony.
- Jesteśmy razem w Gryffindorze! - ucieszyły się dziewczyny i się do siebie przytuliły, a James ukradkiem się do nich uśmiechnął.
Jak to dobrze, że Lily i jej wszyscy przyjaciele są w Gryffindorze. Naprawdę się bardzo ucieszyła i na razie to jej wystarczało, aby być blisko przyjaciół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz