Wszyscy już zostali przydzieleni do swoich domów. Niektórym się to wprawdzie nie podobało (nigdy się wszystkim nie podoba), lecz nie dotyczyło to Lily, Jamesa, Angeliki i Syriusza. Siedzieli szczęśliwi przy stole Gryffindoru.
- Jak już wszyscy zostali przydzieleni - przemówił zaraz po Ceremonii Przydziału profesor Dumbledore - To chciałbym wam coś powiedzieć... Oczywiście witam wszystkich w Hogwarcie. Wasi opiekunowie powinni wam zaraz rozdać plan lekcji. Chcę was jeszcze dodatkowo zapewnić, że w Hogwarcie nie grozi wam żadne niebezpieczeństwo... Jednak bardzo prosimy uważać na zaczarowane schody. A teraz możemy przystąpić do kolacji.
Uczta się rozpoczęła i na stole pojawiło się wiele potraw. Wśród nich były tam różne sałatki, pudding i kurczak. Ale chyba najlepszym ze wszystkiego była oczywiście szarlotka.
Gdy wszyscy skończyli jeść, profesor znowu przemówił:
- A teraz prefekci, czyli opiekunowie domu na piątym, szóstym albo siódmym roku w Hogwarcie zaprowadzą was do waszych domów.
Od stołu Gryffindoru wstał ten sam chłopak, którego Lily widziała w przedziale. To ten z brązowymi włosami i czarno-czerwonymi szatami, barwami Gryffindoru.
- Gryfoni, za mną! - wołał do wszystkich.
Lily wraz z grupą poszła za tym chłopakiem, który prowadził ich schodami na drugie piętro. Gdy już każdy myślał, że zaraz wejdzie do wieży i wreszcie położy się spać po męczącym dniu, grupa zatrzymała się nad jakoś przepaścią. Znajdowała się w tym miejscu, gdzie powinny być schody.
- Uważajcie na te schody! - krzyknął prefekt domu - One są zaczarowane, zaraz powinny wrócić na swoje miejsce.
Po paru sekundach, schody zatrzymały się przed nimi. Z lękiem przeszli po nich, ale na szczęście nic się nie stało.
Wszyscy razem poszli więc w kierunku wieży. Zatrzymali się przed dużym portretem jakiejś naprawdę grubej kobiety. Prefekt wytłumaczył, że to Gruba Dama i, że za każdym razem, jak będą tędy chodzić, ona będzie ich prosić o hasło.
- Żelki owocowe! - powiedział chłopak, a po chwili drzwi się otworzyły i weszli do środka.
Pokój wspólny wyglądał po prostu niesamowicie. Był cały czerwony i nabierał przytulnego charakteru. W koło ustawione były czerwone fotele, był ciepły kominek a niedaleko niego wielka kanapa. Były tutaj również stoliki, regały z książkami oraz tabliczki z ogłoszeniami.
- Na lewo jest dormitorium chłopców, zaś na prawo dziewcząt - wyjaśnił prefekt, gdy już się rozejrzeli - To tyle z mojej strony, dobranoc.
Prefekt, najwyraźniej zmęczony, zniknął za drzwiami dormitorium chłopców.
Lily i Angelika również zrobiły się zmęczone i zniknęły za drzwiami dormitorium dziewcząt.
Walizki i zwierzątka dziewczyn już były na miejscu. W dormitorium znajdowały się cztery łóżka i trzy bardzo duże szafy.
- Angelika, patrz! - wykrzyknęła Lily - To wszystko dla nas...
Nigdy nie miała ani tak dużego łóżka ani tak bardzo dużej szafy. Dziewczyny zaczęły krzyczeć ze szczęścia, skacząc po łóżkach. Były same, więc miały dużo czasu, aby wybrać sobie miejsce na następne siedem lat. Oczywiście wybrały koło siebie. Lily miejsce znajdowało się obok okna, a Angeliki, koło łazienki.
- Ale fajnie, będziemy mieć wreszcie piżama party codziennie - ucieszyła się Angelika - Zawsze marzyłam, aby mieć taką imprezkę z przyjaciółką.
- Ja zawsze chciałam chodzić do nadzwyczajnej szkoły. A dopiero się dzisiaj dowiedziałam, że jadę do Hogwartu.
- Właśnie ja też... Nie wiem, co się stało z tymi wszystkimi sowami, każda się spóźniła. Ja mam moich czarodziejskich rodziców i gdyby moja sowa w ogóle nie przyleciała, to by oznaczało, że jestem charłakiem...
- Co? - Lily jej nie zrozumiała.
- Charłakiem - wyjaśniła jej Angelika - Ale moi rodzice mnie zapewniali, że sowa się spóźnia, bo to nie byłoby możliwe. Zawsze interesowałam się czarami i z ciekawością słuchałam jak moi bracia i siostra mi opowiadali o Hogwarcie...
- Ale kto to charłak? - Lily nadal jej nie rozumiała.
- Ktoś kto ma rodziców czarodziei, ale w rzeczywistości sam nim nie jest. Ale one zdarzają się naprawdę bardzo rzadko...
- Masz też rodzeństwo? - zapytała nagle Lily, bo nie wiedziała nic o przyjaciółce.
- Tak. Siostra ma na imię Amelia, a bracia Alexander i Alfred. Chodźmy rozpakować ubrania! - zawołała w pewnej chwili
Lily spodobał się ten pomysł. Powiedziała przyjaciółce, że oczywiście tak i zaczęły otwierać swoje walizki. Fajna była przy tym zabawa, wszystkie dziewczyny lubią ubrania.
- Ale te szafki są duże! - wykrzyknęła Lily - Teraz już naprawdę zmieszczą się nam wszystkie ubrania!
- No właśnie... - zachwyciła się Angelika.
- Opowiedz mi jeszcze o swojej rodzinie - poprosiła ją Lily, biorąc różową spódnicę na wieszak.
- To jest tak... Siostra ma 16 lat i w tym roku chodzi do szóstej klasy, Alexander skończył szkołę w tamtym roku, a Alfred jest w czwartej klasie.
- Ty to masz fajnie... - odrzekła Lily wkładając niebieski sweter do szafy, a tymczasem Angelika wieszała swoją żółtą bluzkę w szafie - Cała moja rodzina nie zna się na magii... A już na pewno moja przerażająco wredna siostra Petunia...
- Nie lubisz swojej siostry?
- Ona mnie nienawidzi... Właściwie nie wiem, dlaczego.
- Przykro mi... Podoba ci się? - zapytała Angelika pokazując Lily swoją czerwoną sukienkę.
- Jest piękna...
W tym samym czasie drzwi do dormitorium się otworzyły i weszła jakaś brunetka, o kręconych włosach z różową opaską.
- Nienawidzę życia! - wykrzyknęła.
Ani Angelika, ani Lily jeszcze jej nie znały. Z nimi miały nocować jeszcze w końcu dwie dziewczyny.
Wściekła dziewczyna położyła się na łóżku z głębokim żalem, twarzą odwrócona od ściany. Było to łóżko obok łazienki z drugiej strony.
- James mnie nie chce! - zawołała.
Zapanowało krępujące milczenie. Lily i Angelika spojrzały na siebie zdziwione.
- A, sorry, przepraszam... - powiedziała - Jestem Laura Brown, a wy?
Podeszła do dziewczyn, one również się przedstawiły.
- To fajnie. Jeszcze raz przepraszam, za mój nagły przypływ emocji, ale wiecie... Tak czasami bywa... Naprawdę duża jest ta szafa - wskazała na niezły bałagan pełen ubrań, zeszytów oraz najpotrzebniejszych rzeczy.
- No, wiem - zaśmiała się Lily - Trochę bałagan tutaj jest.
Wtem niepostrzeżenie drzwi dormitorium znowu się otworzyły. Wpadła jakaś bardzo ładna dziewczyna o długich brązowych włosach. Lily rozpoznała w niej Bellę Beauty.
- Hejka, dziewczyny - przywitała ich i wniosła swój bagaż - Najwidoczniej się spóźniłam, wszystko już prawie zajęte.
Doszła do swojego łóżka i położyła na nim bagaż.
- Jestem Bella Beauty - przedstawiła się.
- Ja Angelika Spinnet, a to Lily Evans i Laura Brown - powiedziała za wszystkich Angelika.
- Dobra, musimy skończyć się wypakowywać - oznajmiła Lily i wraz z przyjaciółką podeszły do swoich szaf na ubrania.
Dziewczyny miały blisko siebie szafy. Znajdowały się na jednej ścianie. Z prawej strony łazienki były szafki Lily i Angeliki, natomiast z lewej Laury i Belli. Jednak, przy łóżku każdej z nich była szafka nocna i toaletka.
Zanim jeszcze zdążyły się rozpakować, drzwi znowu huknęły i w drzwiach stanęła następna, piąta dziewczyna.
- Tutaj jest zajęte - powiedziała szybko Laura.
- Przysłali mnie właśnie do tego dormitorium - usprawiedliwiła się dziewczyna.
Miała długie, brązowe włosy, była chuda oraz posiadała niebieskie oczy.
- Jestem Alice Creal - przedstawiła się.
- Słuchaj, tutaj już zajęte, idź sobie! - wykrzyknęła Laura.
- Laura, przestań! Pomyliła się! - stanęła Bella w jej obronie. Lily i Angelika nie wiedziały, co zrobić.
W tym samym czasie pojawiła się profesor McGonagall.
- Panno Creal, tak cię przepraszam... - powiedziała do Alice - Proszę, tutaj jest twoje miejsce.
Alice poszła tam, gdzie wskazała jej McGonagall, czyli do sąsiedniego dormitorium.
- Przepraszam was, dziewczyny - przeprosiła ich Laura - nie powinnam tak, ale wiecie... James Potter mnie zranił i odrzucił.
James Potter? To zszokowało trochę Lily, bo przecież to był jej przyjaciel. Ale powiedziała Angelice, że lepiej jej nie mówić ani w ogóle o niczym nie wspominać.
Lily i Angelika w końcu się rozpakowały. Już poukładały swoje ubrania do szafek, książki do półek, a kosmetyki postawiły na toaletkach. Dodatkowo Lily schowała swój pamiętnik przy szafce nocnej.
Była jeszcze wczesna godzina, jedenasta w nocy. Oczywiście to była wczesna godzina dla dziewczyn w dormitorium, czarodziejek a nie zwykłych jedenastolatek.
Dziewczyny postanowiły sobie przez tą godzinę porozmawiać. Robiły sobie nawzajem warkoczyki i siedziały obok siebie, na łóżku Angeliki.
- Ale się boję jutrzejszych lekcji! - wykrzyknęła Bella.
- Ja też... Ale Dumbledore powiedział, że nie trzeba się niczego bać w Hogwarcie - wytłumaczyła Laura.
- Tak, ale to dotyczyło Same-Wiecie-Kogo - odrzekła tajemniczo Angelika.
- Jak to Same-Wiecie-Kogo? - zapytała Lily.
- Nie wiesz, kto to jest? - zapytały zdumione Laura i Bella.
- Jej rodzice są mugolami - wytłumaczyła Angelika, a po chwili chciała wszystko powiedzieć Lily - To zły czarnoksiężnik. Zabił już tylu ludzi i nadal jest na wolności. Wszyscy się boją.
- Jak to?! - zdenerwowała się Lily.
- W Hogwarcie jednak nic nikomu nie zagraża. Lecz czasami poza Hogwartem dochodzi do wielu wypadków. Ale ty jesteś w świecie mugoli. Sama-Wiesz-Kto raczej cię nie zabiję.
- A wy? - wystraszyła się jeszcze bardziej Lily.
- Ale to tylko nieliczne przypadki - uspokoiła ją Bella.
- A jak on ma na imię? - dopytywała.
Nastąpiła chwila jeszcze dłuższego milczenia.
- Lord Voldemort - powiedziały wreszcie wszystkie razem.
- A nie jest w żadnym więzieniu ani nic?
- Nie... Ale boi się Dumbledore'a. Wszystko jest jak na razie w porządku - zapewniły ją z pewnością dziewczyny.
Jeszcze trochę porozmawiały i zjadły chipsy oraz budyń czekoladowy i truskawkowe ciasto. W końcu zdecydowały, aby położyć się spać. Każda weszła do swojego łóżka i zasunęła kotary.
Lily otworzyła pamiętnik. Był pusty. Wreszcie czas, aby w końcu w nim coś zapisać na temat Hogwartu, koleżanek, Jamesa... Ale gdy tylko pomyślała "James", zaraz sobie odpowiedziała, że chodzi jej tylko o to, że go poznała o nic więcej.
"Drogi pamiętniku
Nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Dzisiaj rano jeszcze nic nie wiedziałam, a dopiero potem przyszedł do mnie ten list. Napisano tam było, że jadę do Hogwartu - magicznej szkoły! Stało się to tak późno, ponieważ wszystkie sowy się spóźniły, prawie wszystkie. Tak to bym go dostała wcześniej.
Może bym wtedy miała więcej czasu na ochłonięcie :D
Zrobiłam zakupy na Pokątnej i kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy.
Poznałam też wielu, naprawdę fantastycznych ludzi. Oczywiście moja przyjaciółka, Angelika, już stała się moją przyjaciółką, poznałam ją w przedziale pociągu, gdy jechałam do Hogwartu. Lecz spotkałam tam również Syriusza i... Jamesa.
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że James nie jest mi obojętny. No, to w takim razie źle o nim myślę, bo na pewno nie mogę dobrze. Zachowywał się najpierw w stosunku do mnie bezczelnie.
Jednak nie mogę o nim źle myśleć! On uratował mnie, bo w pociągu jakiś naprawdę wredny Sean, chciał mnie pobić. Zachował się wtedy tak bohatersko. Bardzo mu za to dziękowałam.
I właśnie dlatego źle o nim nie myślę, i również na pewno nie jest mi obojętny.
Więc czy to znaczy, że myślę o nim dobrze?
Podczas Ceremonii Przydziału, przydzielili mnie do Gryffindoru - domu uczciwości i poświęcenia. Dormitorium dzielę z czterema osobami - Angeliką (moją przyjaciółką) Spinnet, Laurą Brown i Bellą Beauty.
Lily Evans"
Po czym zgasiła lampkę i położyła się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz