Dopiero później wyrwała się z głębokiego snu.
- Coo? - powiedziała jeszcze przez zamknięte oczy.
- LILY, wstawaj! Jest ósma rano!
Teraz ją zaskoczyła. Natychmiast otworzyła oczy i rozpoznała w tej dziewczynie swoją przyjaciółkę. Zerwała się natychmiast z łóżka i położyła pamiętnik w szufladzie.
- Ale jak to ósma?! - wykrzyknęła nie dowierzając i spojrzała na budzik. Wskazówki wskazywały ósmą.
Miała ochotę krzyczeć, wiedziała, że się spóźni i nie odrobi lekcji. Co teraz?!
- Lily, szybko, pędem! - poganiała ją przyjaciółka, ubrana już w strój Gryffindoru, wiedząc, że lekcje już się zaczęły.
Lily szybko wskoczyła do łazienki, ubrała się i umyła szybko, a potem wzięła już swoje rzeczy i zbiegła pod salę lekcyjną. Wiedziała, że już nie zdąży na śniadanie. Tak to jest być przygotowanym.
- Lekcje! - zawołała nagle - Angelika, daj spisać!
- Chyba zwariowałaś?! - przyjaciółka się bardzo zdziwiła - Mamy transmutację! Piętnaście minut spóźnienia! Lily, szybko!
Lily zgodziła się z przyjaciółką, chyba by zwariowała, gdyby teraz spisywała, ten esej o trudnym temacie.
Stanęły przed drzwiami i wzięły głęboki oddech. Weszły i przerwały profesor McGonagall w połowie zdania:
- Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie!
- Gdzie wy byłyście?! Piętnaście minut! Jak tak można?! Na swoje miejsca! - McGonagall wydawała się strasznie wścieknięta tym pierwszym spóźnieniem. Też, że nikt się jeszcze nie spóźnił, tylko one...
Dziewczyny usiadły na swoje miejsca i czekały, aż ta lekcja wreszcie się skończy. Myślały, że profesor McGonagall zapomni o eseju. Czekała ich dlatego niemiła niespodzianka. Już był koniec lekcji, już zabrzmiał dzwonek, aż nagle, profesor zaczęła przekrzykiwać dźwięk na przerwę:
- Oddajcie mi swoje eseje!
- I co my teraz zrobimy?! - zapytała rozpaczliwie Lily Angelikę.
- Lily... nie wiem...
Lily wiedziała tylko to za słuszne, aby się przyznać, że nie odrobiła i po prostu się poddać. Nie ucieknie przecież z klasy. I tak dostanie T...
Podeszła do biurka nauczycielskiego i przeciskała się przez tłum uczniów oddających eseje. Wiele by dała, żeby mieć chociaż jeden z nich...
- Pani profesor... Bo ja nie mogłam odrobić... - przyznała się w końcu.
- CO?! Najpierw spóźnienie, a teraz jeszcze nie odrobiłaś?! Lily... przykro mi... - już miała wyjąć dziennik i wpisać jej najgorszą ocenę, kiedy Lily miała wyjść z klasy i spostrzegła, że za nią stoi James. Popatrzył się na nią, bo wiedział, że dostanie T, a nagle, a nawet Lily się tego nie spodziewała, po prostu stanął w jej obronie.
- Pani profesor... - powiedział bardzo wolno i dowierzająco.
- Tak, panie Potter?
- Bo ja podarłem ten esej Evans...
CO?! Lily nagle się odwróciła, i spojrzała na Jamesa. Miała już wyjść, ale nigdy nie myślała, że ktoś może jeszcze ją uratować.
- Potter! Jak ty mogłeś tak zrobić?! Masz szlaban u mnie w każdą sobotę do końca miesiąca - odparła i naprawdę jeszcze bardziej się wkurzyła, jednak uwierzyła mu.
Zanim Lily zdążyła cokolwiek powiedzieć, James szybko wyprowadził ją z klasy.
- Zwariowałeś?! - wykrzyknęła na korytarzu.
- Cicho! Evans, nic się nie stało - powiedział - Na szczęście mi uwierzyła...
- Ale to jest niesprawiedliwe! Powinnam powiedzieć, że kłamiesz!
- Evans, nie denerwuj się. Ja jestem już przyzwyczajony.
Odszedł sobie tak po prostu, pierwszy raz się ciesząc, że ma najgorsze oceny i teraz może obronić Lily w każdej sytuacji, a Lily stała jak wryta, patrząc na niego, aż odszedł.
- Wow... Lily... - powiedziała do niej zdziwiona Angelika - Jednak on jest naprawdę, dobry co nie?
- Ja w to nie wierzę... - odparła i zniknęła z pola widzenia. Wolała się wybrać na śniadanie, była przecież taka głodna.
Poszła wraz z przyjaciółką, aż wreszcie się ocknęła - no tak, śniadanie już się skończyło. Dlatego usiadła na ławce w korytarzu i zaczęła jeść kanapkę. Tak bardzo była przejęta tym, co James dla niej zrobił, że nie mogła się skupić na czym innym.
- A mówiłam, że nie jest taki zły - przypomniała Angelika.
- No w sumie... to było nawet słodkie - przyznała Lily. Jednak nagle się zorientowała, że chyba coś źle powiedziała...
Angelika nagle się uśmiechnęła i chciała właśnie coś dodać, ale przyjaciółka jej przerwała.
- Jednak myślę, że to niesprawiedliwe - powiedziała szybko Lily - Powinnam chyba się przyznać.
- Nie, no... myślę, że to nic nie da. Jeszcze zrobisz gorzej, jak oboje wpadniecie i również będzie się on gorzej czuł. Wtedy zwyczajnie obroniłby cię po nic.
Lily nie wiedziała zupełnie, co zrobić. Jednak coś w głębi serca podpowiadało jej, żeby mu podziękować.
***
Nadeszła sobota, w czasie której James miał odbyć swój pierwszy szlaban u profesor McGonagall. Lily chciałaby go jakoś wybronić, coś dla niego zrobić, ale nie wiedziała co. Siedzieli wszyscy razem w Pokoju Wspólnym, a Lily wraz z Angeliką, Bellą i Laurą, natomiast James z Syriuszem, Remusem i Peterem.
Właśnie James wstał, aby udać się do profesor McGonagall, a wtedy Lily wybiegła za nim. Chłopak schodził już w dół po marmurowych schodach, kiedy Lily krzyknęła za nim:
- James, poczekaj!
James od razu się odwrócił z uśmiechem na twarzy. Lily zeszła do niego i stanęła obok.
- Chciałam ci jeszcze bardziej podziękować, za to, że mnie obroniłeś.
- Nie ma za co, Evans - odrzekł szczęśliwy James.
- Ale to jest trochę niesprawiedliwe. W końcu to nie ty podarłeś mi ten esej. Po prostu go nie napisałam.
- Evans, naprawdę, nic nie szkodzi. Ja się cieszę, że mogę cię obronić...
Lily przez chwilę popatrzyła na niego zamyślona, aż w końcu powiedziała:
- A może ja jednak powinnam wyznać profesor McGonagall prawdę?
- Coś ty, nie możesz teraz. Naprawdę się cieszę, że mogłem ci pomóc.
Uśmiechnął się do niej, ale za nim zniknął za rogiem korytarza, ona zdążyła odwzajemnić uśmiech. Stwierdziła, że teraz może być dla niego milsza, w końcu na to zasłużył.
Wróciła do Pokoju Wspólnego i dołączyła się do rozmowy z przyjaciółkami.
- James powiedział znowu, abym się nie przyznawała - wyjaśniła koleżankom.
- No, właśnie Lily - powiedziała Angelika - Mówiłam ci, że to będzie słuszna decyzja.
Chwilę później, Lily postanowiła się przejść. Tym razem czekała ją znowu duża niespodzianka. Szła sobie po błoniach, ponieważ chciała pobyć na podwórku. Niebo była niebieskie, bez żadnej chmury. Słońce bardzo świeciło, a tym razem było około czwartej.
Nagle popatrzyła na zegarek i uświadomiła sobie jedną, ważną rzecz - miała być w spotkaniu z przyjaciółką, Angeliką w bibliotece. Postanowiła biegnąć, aż nagle wpadła na pewnego chłopaka. Obejrzała się i zobaczyła, że upadły jej wszystkie książki. Chłopakiem tym był Severus Snape.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię - powiedział i próbował podać jej książki.
- Nie, to ja biegłam - Lily chciała wziąć winę na siebie i szybko pójść do biblioteki.
- Ej, Lily... mam pytanie...
- Tak?
Severus był trochę zdenerwowany, ale jednak powiedział, to co chciał.
- Przeszłabyś się ze mną za tydzień... tutaj tak po błoniach? Nad jeziorem, jakoś tak nie mam tu przyjaciół.
- No... ok. A dlaczego nie masz przyjaciół? - Lily bardzo ciekawiło ostatnio, dlaczego ten blady chłopiec, o tłustych czarnych włosach jest taki samotny. Wyglądał na samotnego, ale myślała, że w Hogwarcie każdy znajdzie przyjaciela.
- Nie ważne - odpowiedział szybko Severus i zniknął za pobliskim drzewem.
Lily bardzo go nie znała, w końcu również był ze Slytherinu. Trochę nie chciała chodzić po błoniach z nieznajomymi, ale wiedziała, że głupio było by teraz odmówić. Zrobiło jej się nawet tego chłopaka po prostu żal.
Lily biegła pędem do biblioteki, uważając, żeby się przypadkowo nie przewrócić. Kiedy już dotarła, Angelika siedziała zniecierpliwiona, patrząc na zegarek nad książką, ale gdy Lily przyszła, bardzo się uśmiechnęła.
- Wreszcie jesteś! - wykrzyknęła uradowana.
- Przepraszam, że tak długo.. Naprawdę - Lily nie lubiła się spóźniać na umówione spotkania.
Siedziały jakieś pół godziny nad książkami, kiedy Lily pomyślała, że mogła by się przyjaciółki spytać o bardzo ważną rzecz.
- Angelika... znasz dobrze Severusa Snape'a? - powiedziała nagle.
- No, dobrze... to nie... - przyznała się Angelika - A czemu pytasz?
- No, bo on... Mówi, że nie ma przyjaciół.
- I co w związku z tym? Nie, Lily... - zaprzeczyła od razu Angelika, która zawsze i o każdej porze myślała, właściwie WIEDZIAŁA, że dla Lily odpowiednim chłopakiem jest James - Już ci mówiłam, że po prostu może nie lubi Jamesa. Na pewno nie wyrządził mu żadnej krzywdy.
Angelika była uparta zawsze w swoim działaniu.
- Ale nie o to chodzi! - Lily nie chciała tak często rozmawiać o Jamesie - Snape chciał przejść się ze mną po błoniach.
- COO?!
Angelika była zszokowana. Gestem kazała Lily się przesunąć i powiedziała cicho:
- Wiesz, co się stanie, jak James się dowie?!
- Chyba zwariowałaś! - oburzyła się - Mnie nie obchodzi żaden James!
- To chcesz z nim iść?
- A czemu nie?
- Ale zrozum... no, dobra, jak chcesz...
Angelika już powoli nie uważała za słuszne przekonywanie Lily, aby pokochała Jamesa na zabój. Jednak dziewczyny zauważyły, że James z przyjaciółmi wchodzi do biblioteki i zajęły się tematem o "Eliksirze Wielosokowym".
- I co James? - zapytał znacząco Syriusz - Masz zamiar rozkochać w sobie Lily?
Gdy Lily to usłyszała, wszystko zrobiło się takie dziwne, a sama miała swój nastrój wściekło-szczęśliwy.
- Syriusz... to normalne, że jak ją kocham, to chcę, żeby ona kochała mnie... - usprawiedliwiał się, bo to zabrzmiało jakby po prostu chciał, by Lily dała za niego wszystko.
Angelika zwróciła na siebie uwagę Lily i się do niej uśmiechnęła - prawie zaśmiała - lecz Lily pokręciła tylko głową i nadal przysłuchiwała się rozmowie, dochodzącej zza sąsiedniego regału.
- Mam już dla niej niespodziankę - wypalił nagle James.
- Jaką? - wszyscy trzej zainteresowali się tym bardzo.
- A, to już się dowiecie w swoim czasie - odrzekł krótko James i w czwórkę wyszli z biblioteki.
Tymczasem Lily pozostała zszokowana, a Angela super szczęśliwa.
Nagle popatrzyła na zegarek i uświadomiła sobie jedną, ważną rzecz - miała być w spotkaniu z przyjaciółką, Angeliką w bibliotece. Postanowiła biegnąć, aż nagle wpadła na pewnego chłopaka. Obejrzała się i zobaczyła, że upadły jej wszystkie książki. Chłopakiem tym był Severus Snape.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię - powiedział i próbował podać jej książki.
- Nie, to ja biegłam - Lily chciała wziąć winę na siebie i szybko pójść do biblioteki.
- Ej, Lily... mam pytanie...
- Tak?
Severus był trochę zdenerwowany, ale jednak powiedział, to co chciał.
- Przeszłabyś się ze mną za tydzień... tutaj tak po błoniach? Nad jeziorem, jakoś tak nie mam tu przyjaciół.
- No... ok. A dlaczego nie masz przyjaciół? - Lily bardzo ciekawiło ostatnio, dlaczego ten blady chłopiec, o tłustych czarnych włosach jest taki samotny. Wyglądał na samotnego, ale myślała, że w Hogwarcie każdy znajdzie przyjaciela.
- Nie ważne - odpowiedział szybko Severus i zniknął za pobliskim drzewem.
Lily bardzo go nie znała, w końcu również był ze Slytherinu. Trochę nie chciała chodzić po błoniach z nieznajomymi, ale wiedziała, że głupio było by teraz odmówić. Zrobiło jej się nawet tego chłopaka po prostu żal.
Lily biegła pędem do biblioteki, uważając, żeby się przypadkowo nie przewrócić. Kiedy już dotarła, Angelika siedziała zniecierpliwiona, patrząc na zegarek nad książką, ale gdy Lily przyszła, bardzo się uśmiechnęła.
- Wreszcie jesteś! - wykrzyknęła uradowana.
- Przepraszam, że tak długo.. Naprawdę - Lily nie lubiła się spóźniać na umówione spotkania.
Siedziały jakieś pół godziny nad książkami, kiedy Lily pomyślała, że mogła by się przyjaciółki spytać o bardzo ważną rzecz.
- Angelika... znasz dobrze Severusa Snape'a? - powiedziała nagle.
- No, dobrze... to nie... - przyznała się Angelika - A czemu pytasz?
- No, bo on... Mówi, że nie ma przyjaciół.
- I co w związku z tym? Nie, Lily... - zaprzeczyła od razu Angelika, która zawsze i o każdej porze myślała, właściwie WIEDZIAŁA, że dla Lily odpowiednim chłopakiem jest James - Już ci mówiłam, że po prostu może nie lubi Jamesa. Na pewno nie wyrządził mu żadnej krzywdy.
Angelika była uparta zawsze w swoim działaniu.
- Ale nie o to chodzi! - Lily nie chciała tak często rozmawiać o Jamesie - Snape chciał przejść się ze mną po błoniach.
- COO?!
Angelika była zszokowana. Gestem kazała Lily się przesunąć i powiedziała cicho:
- Wiesz, co się stanie, jak James się dowie?!
- Chyba zwariowałaś! - oburzyła się - Mnie nie obchodzi żaden James!
- To chcesz z nim iść?
- A czemu nie?
- Ale zrozum... no, dobra, jak chcesz...
Angelika już powoli nie uważała za słuszne przekonywanie Lily, aby pokochała Jamesa na zabój. Jednak dziewczyny zauważyły, że James z przyjaciółmi wchodzi do biblioteki i zajęły się tematem o "Eliksirze Wielosokowym".
- I co James? - zapytał znacząco Syriusz - Masz zamiar rozkochać w sobie Lily?
Gdy Lily to usłyszała, wszystko zrobiło się takie dziwne, a sama miała swój nastrój wściekło-szczęśliwy.
- Syriusz... to normalne, że jak ją kocham, to chcę, żeby ona kochała mnie... - usprawiedliwiał się, bo to zabrzmiało jakby po prostu chciał, by Lily dała za niego wszystko.
Angelika zwróciła na siebie uwagę Lily i się do niej uśmiechnęła - prawie zaśmiała - lecz Lily pokręciła tylko głową i nadal przysłuchiwała się rozmowie, dochodzącej zza sąsiedniego regału.
- Mam już dla niej niespodziankę - wypalił nagle James.
- Jaką? - wszyscy trzej zainteresowali się tym bardzo.
- A, to już się dowiecie w swoim czasie - odrzekł krótko James i w czwórkę wyszli z biblioteki.
Tymczasem Lily pozostała zszokowana, a Angela super szczęśliwa.
Kocham twojego bloga! ❤
OdpowiedzUsuńCzekam na nn! ❤
Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńPostaram, aby szybko kolejny post się pojawił :)