Oczywiście, to, że James miał zrobić tajemniczą niespodziankę swojej ukochanej, oczywiście Angelika nie mogła przemilczeć. Tym bardziej zapomnieć o tym.
- Lily, słyszałaś?! - zawołała podekscytowana - James chce ci zrobić niespodziankę!
- Cicho! - Lily chciała, aby przyjaciele ich nie usłyszeli - Jeszcze ktoś cię usłyszy!
- Lily, daj spokój... Przecież już dawno wyszli.
To było prawdą. Lecz Lily również była przejęta tym, co przed chwilą zaszło - lecz w zupełnie innym rodzaju niż Angelika - że nawet nie chciała, aby usłyszała ich nawet pani Pince. Pragnęła tylko wrócić do dormitorium.
- Ej, Angela... - odpowiedziała wahając się. Mimo że chciała posiedzieć w bibliotece i jeszcze trochę się pouczyć - jutro czekał ich naprawdę trudny test - wiedziała, że z Angeliką byłoby to niemożliwe. Dziewczyna najprawdopodobniej cały czas gadałaby o Jamesie - Może pójdziemy już do Wieży?
- Okej... - odpowiedziała od razu przyjaciółka. Angelika wyglądała na naprawdę szczęśliwą tego dnia.
Przyjaciółki pobiegły razem do Pokoju Wspólnego, a potem do dormitorium. Wyczekiwały ich tam Bella i Laura - chciały sobie zrobić małe piżama party, pogadać i zrobić bitwę na poduszki.
- O, hej, wreszcie jesteście! - zawołały, gdy Lily i Angelika weszły do środka.
Nie minęła chwila, a dziewczyny były już przebrane w piżamy i we czwórkę siedziały blisko łóżek Laury i Belli i zaczęły rozmawiać.
- Dziewczyny, wiecie co? - zaczęła podniecona Angelika, ale zaraz umilkła. Zwróciła się po przyjacielsku do koleżanki, nie chcąc nikogo ranić - Lily... Mogę im powiedzieć?
Zapadła głucha cisza. Lily popatrzyła się na swoje dłonie a potem odrzekła z rozsądkiem:
- No, pewnie - powiedziała z uśmiechem - Przecież James dla mnie nic nie znaczy...
- Na pewno?
- Och, Angela, naprawdę.
Angelika niestety nigdy nie odeszła od tego, co zaobserwowała na początku, kiedy ta dwójka spotkała się pierwszy raz.
- A co się stało? - spytała Bella, nie rozumiejąc całej sytuacji.
- No to ty nie wiesz? - zdziwiła się Laura - Cała szkoła teraz mówi, że James zakochał się w Lily.
- Cooo?! - Lily nie mogła w to uwierzyć.
To było bardzo dziwne. Przede wszystkim ONA absolutnie nie wiedziała o tym - oczywiście, jeśli tak jest - że cała szkoła wie, że James się w niej zakochał.
- Lily, ale chyba ci o tym mówiłam, prawda? - przypomniała jej Angelika.
- No, tak. Ale ty powiedziałaś, że tak sądzisz, ja nie wiedziałam, że cała szkoła tak myśli!
- Nie przejmuj się - odparła Laura - jak już będą mieli się czego doczepić, to na pewno nie ciebie, tylko Jamesa. Z resztą... nawet ich to nie powinno interesować ani nie powinni się z tego śmiać. Nie można się zakochać?
Lily ta cała prawda zszokowała.
- Ale on tak po prostu to wszystkim powiedział? - nadal nie dowierzała.
- Nie, na pewno nie mówił... - wtrąciła się Bella - Po prostu to widać.
Zapadła chwila milczenia, którą przerwała Angelika:
- To, jak Lily, powiedzieć im?
- Ja naprawdę nie będę zwracać uwagi na to, co on mówi, a czego nie mówi - odpowiedziała Lily zdaniem, które niewątpliwie nawiązywało do wcześniejszego tematu - Co? Och, tak, Angela, możesz mówić.
- No, bo... chodzi o to, że James miał zrobić Lily niespodziankę - wyjaśniła przyjaciółkom.
Dziewczyny zareagowały bardzo szczęśliwie na tą wiadomość, lecz Lily to nie pocieszało.
- Jaką niespodziankę? - spytała się zaciekawiona Laura.
- Jeszcze nie wiemy - odpowiedziała Lily - Ale dziewczyny czy to takie ważne?
- Myślę, że tak - odparły równocześnie Angelika i Bella.
- Ale czemu się aż tak uwzięłyście na tego Jamesa? A szczególnie ty Angela!
- Ja tam go nawet lubię... A przynajmniej fajnie by było, gdybyś ty też go polubiła.
- Angela... ja go nie polubię - odparła krótko Lily i od razu próbowała zmienić temat.
Wzięła poduszkę, leżącą najbliżej łóżka i uderzyła nią w Angelikę. Przyjaciółka się zaśmiała i oddała Lily.
- Angela, przestań! - zaśmiała się, ale już nie było wyjścia. Cała czwórka zaczęła bić się poduszkami.
***
Następnego dnia, już po lekcjach, Lily szła z książkami w ręku, dzisiaj wyjątkowo zabiegana i nie mająca czasu prawie na nic. Właśnie miała zacząć odrabiać, więc szybko szła przez błonia, bo właśnie skończyła się ich ostatnia lekcja - opieka nad magicznymi zwierzętami.
Słyszała wesoły gwar uczniów, którzy biegali i rozmawiali na świeżym powietrzu. Ona jednak, musiała iść szybko do Angeliki.
Po głowie chodziły jej różne myśli - James; niespodzianka; Angelika, jej oczywiście, może nie złe, ale dręczące uwagi na temat tego, że powinna go polubić; lekcje... no i... racja, przecież za dwa dni miała iść na błonia z Severusem. Sama już nie wiedziała, czy powinna iść, czy raczej zostać. Nie chciała łamać obietnicy, ale jakby się na tym zastanowić - nie miała teraz aż takiej ochoty na spotkanie.
Idąc pędem do Angeliki - w wielu przypadkach jest tak, że najlepsze przyjaciółki spotykając się, zawsze do siebie biegną - nie zauważyła idącej obok profesor McGonagall i przez pomyłkę w nią uderzyła.
- Lily, uważaj! - wykrzyknęła McGonagall.
- Przepraszam, pani profesor - odpowiedziała szybko dziewczyna i zaczęła zbierać książki.
W tej samej chwili podeszła do niej Angelika.
- Lily, pomogę ci - powiedziała z pomocą.
- Angela! - zawołała Lily i przytuliła się do przyjaciółki. Profesor McGonagall bardzo zdziwiona właśnie znikała za rogiem korytarza - Tak dawno cię nie widziałam!
- Lily! Minęła tylko jedna lekcja!
Obie się zaśmiały. Niestety, Angeliki nie było na ostatniej lekcji, ponieważ musiała pomóc pani Pince poukładać rozrzucone przez nie książki - dziewczyny miały taki nawyk.
Koleżanki miały właśnie udać się tym razem jednak do Pokoju Wspólnego, aby się pouczyć, gdy Lily zapytała:
- Ej, Angela... A myślisz, że powinnam iść na to spotkanie z Severusem?
Wyczekująco czekała na odpowiedź.
- Myślę, że nie... On jest w końcu ze Slytherinu - przyjaciółka ciężko westchnęła.
- No, tak.. Ale myślę, że nic nie szkodzi na drodze takiej znajomości.
- Lily, ja wiem jak to będzie - powiedziała zdecydowanie - On w końcu, prędzej czy później stanie się wredniejszy niż mogłabyś sobie nawet teraz pomarzyć. Najpierw będzie udawał miłego, znając wszystkie twoje sekrety, lecz potem... jak stracisz najlepszego przyjaciela, wiedz, że wyjawi ci jak największą liczbę tajemnic.
Dziewczyna smętnie spojrzała w podłogę.
- Ale on nie będzie moim najlepszym przyjacielem - obiecała Lily - Ja nie chcę łamać tej obietnicy, którą mu dałam tydzień temu. Ja naprawdę nie będę mu powierzała tylu sekretów, przysięgam.
- Możliwe. Ale czemu pytasz się mnie o zdanie, a jednak sama wiesz, że pójdziesz? - Angelika nie rozumiała tego zajścia.
- No, bo... Ja wiem, że pójdę, ale nie chcę, abym poszła i żałowała - przyznała się Lily - Dlatego pytam się ciebie o zdanie. Wiem, że jak potwierdzisz, wtedy nic złego się nie zdarzy.
Czasem Lily, jak każda dziewczyna, potrzebowała 100% odpowiedzi przyjaciółki.
- No, dobra... Ale James się wkurzy.
- Ale co mnie James obchodzi? Nie dowie się... - dodała na wszelki wypadek.
- No i mam pomysł.
- Jaki?
- Może pójdziesz jak na razie ten jeden raz - wiesz, żeby nie nawiązywać z nim jeszcze takiej znajomości. Nie możesz mu od razu wierzyć i zaufać, on pochodzi z tego samego domu co te dziewczyny, które omal by cię nie pobiły...
- No, właśnie... Prawie by mnie nie pobiły... Pamiętaj, że to właśnie on mnie... w pewnym znaczeniu obronił.
- I tak to nic nie zmienia. To świadczy jeszcze gorzej.
- Dlaczego?
- Moim zdaniem on najpierw udaje miłego, aby się zaprzyjaźnić. Potem chce tylko śmiać się z ciebie.
- Angelika, już nie przesadzaj... - westchnęła Lily.
- Moja rada jest taka - powiedziała w końcu Angelika - Pójdziesz z nim raz i zobaczymy, co z tego wyniknie. Wtedy nie złamiesz obietnicy i na razie, nie umawiaj się z nim na następne spotkanie.
- Dobry pomysł.
Lily wiedziała, że przyjaciółka ma rację. Jak na razie nie chciała zawierać z nim bliskiej znajomości.
***
W sobotę rano, Lily udała się na błonia, a tam czekał już na nią zniecierpliwiony Severus. Stał obok chatki - która należała do gajowego Hogwartu, Hagrida - i od razu przywitał się z Lily.
- Hej - powiedział.
- Cześć - odparła dziewczyna.
- Dzięki, że przyszłaś. Myślałem, że już nie przyjdziesz.
- Coś ty, ja obietnic nie łamię.
Zapadła chwila milczenia.
- Może przejdziemy się wzdłuż drogi na stadion? - zaproponował Severus.
- Świetny pomysł - zgodziła się Lily.
Pogoda była w sam raz. Nie było ani za zimno, ani za gorąco. Jedyną wadą było to, że białe chmury zasłaniały słońce. Wiał lekki wiatr i dużo osób - jak zwykle w październiku - przebywało na błoniach.
Szli chwilę w milczeniu, aż w końcu zdecydowali się porozmawiać.
- Fajnie, że mam nareszcie koleżankę - powiedział nagle Severus - Jakoś nie mam bardzo przyjaciół, jak przyszedłem do Hogwartu.
- Na pewno jakichś masz - mówiła z nadzieją Lily.
- Nie coś ty, a moim zdaniem najgorszy jest ten James.
- Czemu?
- Ponieważ myśli, że jest najważniejszy, a mnie traktuje jakbym był gorszy od niego.
Lily milczała. Czy nawet z Severusem musi poruszać temat Jamesa?
- Wiesz, co? Mów mi Sev - powiedział w końcu.
- Okej.
Porozmawiali jeszcze przez chwilę, jednak Severus znów musiał powiedzieć coś o Jamesie.
- A może ty wiesz, czemu mnie aż tak nienawidzi? - zapytał.
- Nie... pewnie, że nie. Ja nawet w ogóle nie wiedziałam, że cię nie lubi.
- To mało powiedziane, on mnie nienawidzi.
Niestety na wielkie nieszczęście Lily znów czekała niespodzianka. Tym razem jednak zła. Zobaczyła zmierzającego w ich kierunku Jamesa, Syriusza, Remusa oraz Petera.
Czekam na nn ;3
OdpowiedzUsuń